Akcja Żonkile 2024

Akcja Żonkile 2024

19 kwietnia 1943 roku doszło do zbrojnego zrywu żydowskiej ludności Warszawy, skupionej przez niemieckich okupantów na t...

Konkurs „Poznaję szkoły – wybieram zawody”

Konkurs „Poznaję szkoły – wybieram zawody”

W piątek, 19 kwietnia 2024 roku, nastąpiło podsumowanie szkolnego konkursu zawodoznawczego POZNAJĘ SZKOŁY – WYBIERAM ZAW...

Lot na Marsa w świetlicy nr 1

Lot na Marsa w świetlicy nr 1

Dnia 18 kwietnia 2024 roku wychowankowie świetlicy nr 1 wraz z panią Dagmarą Stodulską wybrali się w kosmos. Podczas zaj...

plan lekcji plan wywiadow plan imprez
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

czas na wakcyjna przygode 1

Rys. Pola Kaparuk

Słońce budziło się powoli wyglądając zza chmur, budzik dzwonił monotonie, powtarzając serię pobudek kilkukrotnie, aż w końcu mama podniosła swoje ciężkie powieki i leniwym okiem spojrzała w kierunku okna, gdzie promienie słońca przedostawały się przez przysłonięte rolety. Tak bardzo lubi patrzeć przez okno na błękit nieba leżąc pod swoją ciepłą kołderką i rozmyślając, co nowego przyniesie dzień. Powoli podniosła się, założyła kapcie, otuliła się szlafrokiem i pomknęła do sypialni dzieci. Maluchy jeszcze spały, pomyślała sobie - no tak, to rodzinne, w tej rodzinie nikt nie cierpi na bezsenność, a już na pewno na punktualność – uśmiechnęła się sama do siebie, po cichu nawołując raźnym głosem:

- Pooobudkaaa, wstajemy dzieci…, ale nikt nie reagował. Maksiu wsunął delikatnie głowę pod poduszkę jaśka, a Pola subtelnie naciągnęła kołderkę pod swój mały nosek, z nadzieją, że wtedy nikt jej nie zauważy. Mama ponownie powtórzyła:

- Pobudka dzieci, czas zacząć wakacje! Na te słowa dzieci natychmiast stanęły w łóżkach i piszcząc z radości, podskakiwały i krzyczały:

- Waaaakacje, wakacje, taaak, taaak, kochamy wakacje, pojedziemy do babci i dziadzi, juuupi!!!

Mama poprosiła, aby dzieci szybciutko ubrały się i umyły, a następnie zeszły na śniadanko, oczywiście padło rutynowe pytanie jajeczko czy paróweczki, a może jogurcik i płateczki? Dzieci wołały jedno przez drugie, na co mają dziś ochotę, a mama oddelegowała spokojnie jednym hasłem zlecenie pod tytułem – jajeczko - do taty, który już parzył kawę w kuchni i jak najlepszy cook-mistrz na okręcie od razu wiedział jaki zestaw śniadaniowy przygotować, by jego pociechy spałaszowały go ze smakiem. Już po chwili tata nawoływał z kuchni:

- Śniadanko podano dzieci, jajeczniczka, ogóreczki, pomidorki i chlebek czekają na Was!

Dzieci zbiegły do stołu, krzycząc - kto pierwszy ten lepszy - i wszyscy wspólnie zasiedli do śniadania, by po dłuższej chwili wskoczyć w ekspresowym tempie w buty, złapać małe plecaczki oraz walizki, spakowane poprzedniego dnia i wyruszyć w drogę na wieś, gdzie czekali stęsknieni dziadkowie.

Droga nie była daleka, ale na tyle przyjemna, że dzieci zdążyły zrelaksować się słuchając muzyki i podśpiewując wspólnie z mamą słowa piosenek słyszanych z radia. Przyglądając się po drodze błękitnemu niebu, odnieśli wrażenie, że w oka mgnieniu znaleźli się na miejscu. Szybciutko odpięli pasy od swoich foteli i wyskoczyli z auta biegnąc do domu, by przywitać się z dziadkami.

czas na wakcyjna przygode 2

Rys. Maksym Kaparuk

Maksiu i Pola zatrzymali się przed drzwiami, by dać znać, że już dotarli na miejsce. Zadzwonili dzwonkiem do drzwi, uwielbiają to robić i zawsze przepychają się podskakując by jak najwięcej razy móc nacisnąć na przycisk dzwonka. Kiedy radości wywołanej przez dźwięk dzwonka nie było końca, zadowoleni, lecz zdziwieni, że nikt do nich nie wychodzi na powitanie, postanowili wejść na werandę i pukając do kolejnych drzwi już spokojniejszym głosem Maksio zapytał:

-Puk, puk, czy jest tu ktoś??? Ale nikt nie odpowiadał…

Zdziwione dzieci ruszyły na poszukiwania dziadków sprawdzając po kolei wszystkie pomieszczenia i nawołując na zmianę:

- Babciu, dziadku, babciu, dziadku, czy jest tu ktoś???

Ale nadal odpowiadała im głucha cisza... Dzieci wróciły z powrotem do wejścia, gdzie była mama i zawiedzione ogłosiły, że dziadków nie ma! No i według nich prawdopodobnie gdzieś wyjechali, albo wpadł na pomysł Maksiu zabrali ich kosmici, albo podchwyciła spiskowe teorie  Pola głosząc, że na pewno dziadek zabrał babcię na przejażdżkę poranną po lesie, a potem wybrali się na wspaniałe zakupy, by móc kupić prezenty dla swoich wnuków, czyli dla nich! Mama rozbawiona pomysłami dzieci, zaproponowała im, że muszą koniecznie rozwiązać tę tajemniczą zagadkę i odnaleźć dziadków, bo to w końcu niemożliwe, by zniknęli bez uprzedzenia, umawiając się wcześniej na odwiedziny ukochanych wnuków.

Maksiu i Poleńka uradowani pomysłem, zawołali:

- Huuura będziemy detektywami! Wyjęli ze swoich plecków małe zabawkowe lornetki i ruszyli na poszukiwania. Najpierw postanowili dogłębnie przeszukać ogród kwiatowy babci, chodzili po ścieżkach, wbiegali za małe krzaczki ozdobne i drzewka magnolii, by następnie czujnie przeszukać ich zakamarki. Przyglądali się rozsypanym przy rabatkach kwiatowych, drobnym kamyczkom, czy aby nie ma na nich śladów stóp i kolejno kierowali się w stronę krzewów jeżyny oplatających ogrodzenie, by sprawdzić czy babcia z dziadkiem postanowili może właśnie tam, tak dla hecy przed nimi się ukryć? Poszukiwania, jak na razie nie przynosiły żądnego rezultatu, ale dzieci nie poddawały się i omawiając dalszy plan, postanowiły ruszyć na podwórze w kierunku budynków gospodarskich. Dzieci były pewne, że tam odnajdą poszukiwanych i aż piszczały z radości, przekonane, że już za chwilkę odniosą sukces. Zajrzeli do stodółki, było tam ciemno i cicho, potem do kurnika, gdzie kurki zerkały na nich ze swoich gniazd,  w których wysiadywały jajka. Zajrzeli  nawet do budy pieska Bambo, młodego, skocznego psiaka, który uwielbia zabawy z dziećmi, ale dziadków nigdzie nie było!!!

Dzieci zaczęły się martwić… Pobiegły szybko do mamy by zameldować, że ich poszukiwania na nic się nie zdały… Dziadków jak nie było, tak nie ma, a oni zaczynają się już na poważnie martwić. Pola z zatroskaną minką zaczęła przytulać się do mamy prosząc o pomoc w znalezieniu dziadków, a Maksymek chciał już dzwonić po policję, bo to oni w końcu są najlepsi w odnajdywaniu zagubionych ludzi. Mama odparła, że wierzy w talent dedukcji swoich dzieci i zachęciła ich by nie poddawały się i dalej próbowały swoich sił, bo na pewno im się uda, muszą tylko przemyśleć jeszcze raz wszystkie alternatywy na miejsca, w których mogą odnaleźć babcię Basię i dziadka Lesia.

Dzieci uspokoiły się i postanowiły spróbować jeszcze raz, w końcu dziadek z babcią nie mogli rozpuścić się w powietrzu. Przemyślały wspólnie dalszy plan poszukiwań i ruszyły do dzieła. Wybrali się w stronę sadu z drzewkami owocowymi, przeszli wzdłuż muru domu pomiędzy krzaczkami, obeszli studnię i dorodne drzewo orzecha, rozejrzeli się wokoło, przez lornetki obserwowali sad, by sprawdzić czy ktoś się tam nie porusza, ale nikogo poza hałaśliwymi i wiecznie głodnymi szpakami, zjadającymi owoce czereśni nie dojrzeli. Ruszyli do przodu w stronę warzywniaka, a tu z nienacka prosto ze zbóż wybiegł przed nimi przestraszony zając szarak, który czmychnął szybciutko w stronę lasu. Po chwili dzieci usłyszały głosy i przez mleczną taflę folii ogrodniczej na szklarni, zobaczyły zarysy dwóch postaci. Maksymek i Pola podskoczyli z radości jak najwyżej mogli, z okrzykiem na ustach:

- Babciu, dziadku!!! Wbiegli do szklarni szczęśliwi, że w końcu udało im się znaleźć zagubionych dziadków i zakończyć poszukiwania. Dzieci przywitały się z babcią Basią i dziadkiem Lesiem, przytulasom i całusom nie było końca, a potem opowiedziały całą historię poszukiwań i tego jak to świetnie było być detektywami.

Następnie dzieci zaciekawione, dopytywały co dziadkowie takiego ważnego robią w małej szklarni? Maksymek pytał:

- Dziadku, a tak się ciekawię, co takiego tutaj rośnie?

- Oj, wnusiu mój, same zdrowe i pyszne warzywka, które trafią do naszych brzuszków żebyśmy byli silni i mądrzy…

- A jakie to warzywka? Ja bardzo lubię pomidorki, te takie malutkie – powiedziała Pola.

- No właśnie mamy tutaj różne odmiany pomidorów, na przykład malinowe i koktajlowe – twoje ulubione.

- A tutaj rosną pyszne ogórki i papryka w trzech kolorach – powiedziała babcia Basia.

- Ooo, a to sałata i koperek – zauważył Maksymek

- Tak kilka odmian sałaty, bo bardzo ją lubimy, a dalej szczypiorek i skrzyneczka z ziołami.

- Jak tutaj dużo owadów, są muszki i pszczółki – zawołała Poleńka

- Zgadza się Poluniu, owady są nam bardzo potrzebne do zapylania roślin, bez nich nie moglibyśmy jeść takich pysznych warzyw,

- Dziadku, a tu są ślimaki, one też pomagają rosnąć roślinkom?

- Akurat ślimaczki wnusiu, nie są zbyt pomocne, ponieważ mimo tego, że dość wolno się poruszają, to w szybkim tempie obgryzają liście warzyw, zwłaszcza sałaty…

- Jeśli chcecie – powiedziała babcia - tutaj jest małe wiaderko, do którego możecie zebrać ślimaki, a później przeniesiecie je w miejsce bardziej odległe od grządek z warzywami, np. na polankę z trawą.

- Ooo tak! Ucieszyły się dzieci, dziarsko zabierając się za zbieranie śliskich, ale sympatycznych stworzonek,

- „Ślimak, ślimak, pokaż rogi, dam Ci sera na pierogi…” – wesoło wtórowały sobie dzieci.

Kiedy już dziadkowie skończyli pracę przy grządkach warzywnych w szklarni, a dzieci zebrały wszystkie ślimaki do wiaderka, pozostało tylko podlanie roślinek, ponieważ lato zaczęło się dość upalnie. Dziadek tuż przy szklarni przygotował własnoręcznie zrobiony zbiornik z deszczówką, którą można było wykorzystać do nawadniania roślin.

- Dziadku, mogę Ci pomóc??? - zawołał Maksiu

- Nie ja to zrobię - krzyczała głośno malutka, ale dzielna Pola. Każde z dzieci koniecznie chciało pierwsze dostać wąż ogrodowy do podlewania, bo uwielbiały zabawy z wodą, zwłaszcza w tak ciepłe dni. Na szczęście dziadzia Lesiu miał w zanadrzu jeszcze konewkę, którą po chwili dziarsko dzierżył w dłoni Maksymek i z uśmiechem na twarzy podlewał to krzaczek z pomidorami, to z ogórkami i tak na zmianę.

czas na wakcyjna przygode 3

Rys. Maksym Kaparuk

Dzieci zaaferowane pracą, a nawet bardziej zabawą, przy podlewaniu uprawianych warzyw, nie zauważyły, że babcia znowu gdzieś zniknęła, ale zanim zdążyły ponownie wyruszyć na poszukiwania, dobiegł ich głos babci z ogródka kwiatowego:

- Zapraszam na kompot truskawkowy i ciasto z rabarbarem!

Nie musiała długo czekać na odzew, bo dzieci w oka mgnieniu zjawiły się pod letnią altanką, umorusane, ale szczęśliwe, że tak wspaniale mogły rozpocząć wakacje!

 

Maja Kaparuk

Szkoła Podstawowa nr 10
im. Marii Konopnickiej

ul. Karpacka 3, 62-800 Kalisz
tel.: 62 501 17 27
fax: 62 501 17 61
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

GOOGLE MAP

b literackib literackib literackib literackib literackib literacki

pamietamy pr3zaufanie
grupa wsparcia razem
pogromcy konfliktowmodul prawy caritaspcknasz filmfestiwal film

 

informacje prezent podst

pytania do dzieci

pytania do dzieci

prawo jaszka

prawo szkola demo

prawo europa

filmy plastyka

prawo wzor rozwoj

samorzad-uczniowski-white

ok-white

AIESEC New Logo mm

poczytajmy mm

Uniwersytet Kaliski

czytam sobie log

uni ekon dzieciecy

maly mistrz m

lepsza szkola top

maly medyk top

kolorowy uniwersytet top

Akademia młodego ekonomisty

Początek strony

tlo new www 2015 j3