Akcja Żonkile 2024

Akcja Żonkile 2024

19 kwietnia 1943 roku doszło do zbrojnego zrywu żydowskiej ludności Warszawy, skupionej przez niemieckich okupantów na t...

Konkurs „Poznaję szkoły – wybieram zawody”

Konkurs „Poznaję szkoły – wybieram zawody”

W piątek, 19 kwietnia 2024 roku, nastąpiło podsumowanie szkolnego konkursu zawodoznawczego POZNAJĘ SZKOŁY – WYBIERAM ZAW...

Lot na Marsa w świetlicy nr 1

Lot na Marsa w świetlicy nr 1

Dnia 18 kwietnia 2024 roku wychowankowie świetlicy nr 1 wraz z panią Dagmarą Stodulską wybrali się w kosmos. Podczas zaj...

plan lekcji plan wywiadow plan imprez
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Liliana marzyła, aby być zwykłą dziewczyną. Kochała swoich rodziców, lecz miała dość tego, że są sławni. Każdego dnia ktoś pytał ją, czemu nie poszła w ich ślady, tylko zdecydowała się na studia w Oksfordzie. Nie chciała być aktorką filmową jak jej matka ani dziennikarzem telewizyjnym jak ojciec. Dałaby wszystko za jeden dzień życia bez ciężaru sławy swoich rodziców.

Zadzwonił dzwonek do drzwi. Przyjechali goście, których rodzice Liliany prawie nie znali i zaprosili ich tylko po to, aby jeszcze więcej o nich mówiono. Lillę bardzo męczyły te znajomości.

Lilianno, zejdziesz przywitać się z ciocią i wujkiem? - zapytała nienaturalnie uprzejmym głosem mama.

– Już idę mamo - odpowiedziała niechętnie Lila i zeszła po stromych schodach z marmuru.

– Cześć kochanie, ale wyrosłaś! - powiedziała kobieta ubrana w czarną suknię do ziemi i złote szpilki.

– Witaj ciociu – powiedziała Lila, choć nie do końca wiedziała, kto to jest. – Dobry wieczór wujku.

– Witaj Lila – odpowiedział mężczyzna, ubrany w brązową marynarkę i jasne spodnie.

– Lilianko, idź do swojego pokoju, zejdziesz na kolację, jak cię zawołamy - rzekł tata Lili.

Lila posłusznie poszła i zamknęła się w swoim pokoju. Zastanawiała się, jak wyjść po kryjomu z domu, ponieważ chciała uniknąć jutrzejszego oblężenia przez fotografów i dziennikarzy plotkarskich magazynów. Zawsze po takich kolacjach w domu tak jest. Jak tylko informacja o przyjęciu wypłynie, wokół domu pojawiają się tłumy. Pytają o wszystko, robią miliony zdjęć. Na koniec publikują nieprawdziwe informacje i snują domysły w Internecie. Nastolatkę bardzo to drażni, nie lubi tego zamieszania, o które przecież tak bardzo zabiegają jej rodzice. Stwierdziła, że wyjdzie pod pretekstem spaceru z psem. Jej pupil wabiący się Sufler nie może mieszkać w domu, tylko w budzie, bo według rodziców robi za duży bałagan. Lila go kocha, dlatego chciała uciec razem z nim. Przebrała się w jeansy, koszulkę i bluzę z kapturem. Był czerwiec, więc nie musiała ubierać się cieplej. Wzięła plecak, do którego włożyła portfel, telefon komórkowy, butelkę wody, jabłko, paczkę wafli ryżowych. Zeszła na dół.

– Mamo idę z psem - poinformowała rodziców.

– Dobrze Liliano - odpowiedziała niezbyt zainteresowana słowami córki mama.

Kiedy doszła do budy Suflera, zawahała się, dręczyło ją pytanie, czy postępuje słusznie. Serce jej kołatało jak nigdy, zastanawiała się, jak zareagują rodzice. Może jednak powinna zostać? Jednak niepewność szybko minęła, kiedy zobaczyła smutne oczy swojego ulubieńca. Zapięła go na smyczy, po czym do plecaka włożyła jego karmę. Wyszła z psem za mury domu, zaczęła szybko biec w kierunku dworca. Z jednej strony poczuła ulgę, że będzie mogła przez chwilę normalnie żyć, z drugiej bała się reakcji rodziców. Sufler biegł niewiele szybciej od niej. Dobiegli. Tu dziewczyna poczuła się bezpiecznie.

– Dobry wieczór, poproszę bilet do Krakowa, dla mnie i dla psa - powiedziała Liliana przy kasie biletowej na dworcu.

– Dobry wieczór, to będzie 80 złotych, - odpowiedziała kasjerka - tylko czy ty jesteś pełnoletnia? Jeśli nie, nie mogę sprzedać ci biletów.

–Tak, jestem, mam dziewiętnaście lat - to mówiąc wyjęła dowód z portfela.

– To są pani bilety, peron ósmy. Pociąg jest o 21:25 - poinformowała kasjerka.

- Dziękuję, do widzenia - rzekła Lila, podążając już na peron.

Miała przed sobą dwadzieścia długich minut oczekiwania. Znalazła wolną ławkę i tam przysiadła. Sufler usiadł jej na kolanach, jak na buldoga francuskiego był dość ciężki. Nadjechał pociąg, wsiadła i zajęła swoje miejsce. Pies posłusznie zasiadł na jej kolanach. Dziewczyna wiedziała, że w Krakowie jej babcia na pewno ją przyjmie do siebie. Zastanawiała się, jak jej ucieczkę odbiorą rodzice. Będą się martwić, a może cieszyć z powodu utraty balastu? Bo tak właśnie się czuła - piąte koło u wozu. A może... wysłała do rodziców krótkiego SMS-a, w którym napisała, że jedzie odwiedzić babcię i za kilka dni wróci. Napisała do nich, ponieważ nie chciała, żeby pomyśleli, że zaginęła i narobili wokół tego medialnego szumu - dla sławy.

– Przed nami długa droga - powiedziała do psa, ten spojrzał na nią swymi dużymi, wiernymi oczami. Przymknęła swoje i przycisnęła Suflera do piersi. Czuła, że na świecie ma tylko swojego psa i babcię, do której właśnie jedzie. Przyjaciele byli fałszywi, chcieli tylko być popularni, tak na prawdę nigdy nie chcieli dobrze poznać Lili. Czuła to pomimo, że nikt jej tego nie powiedział wprost. Dla nich liczyło się pokazanie z nią. Nie zwracali uwagi na to, co czuje. Dziewczyna wiele razy chciała zakończyć te przyjaźnie, ale nie mogła, ponieważ zbyt szybko przywiązywała się do ludzi. Rodzice nawet nie zwracali uwagi na nią, ich jedyne dziecko. Dawali tylko pieniądze na nowe rzeczy. Nie tego potrzebowała, ona łaknęła miłości, wsparcia i czasu poświęconego tylko jej - nie na pokaz. To dostawała od babci, lecz rodzice ograniczali jej kontakt z nią. Teraz wiedziała, że dobrze zrobiła, uciekając z domu. Nie mogła całe życie podporządkowywać się rodzicom. Musiała coś w końcu zrobić. Nawet nie zauważyła, kiedy zasnęła, obudziła się w Krakowie. Przeszła z psem do przedsionka miedzy wyjściem z pociągu a przedziałami. Wyszła na dworcu głównym, sprawdziła rozkład autobusów, liczyła, że do babci dojedzie autobusem. Niestety nie było takiego, którym by dojechała. Wzięła psa pod pachę i poszła w kierunku domu babci. Doszła do drzwi i zadzwoniła dzwonkiem.

– Lilianko! Co ty tu robisz - krzyczała zaskoczona i uradowana babcia.

– Przyjechałam do ciebie, żeby spędzić z tobą trochę czasu - powiedziała Lila.

– Wchodź do środka. Nie będziemy na ganku rozmawiać - to mówiąc babcia wyściskała nastolatkę. Kiedy weszły do domu, Sufler zajął wygodne miejsce na kanapie w salonie. Natomiast babcia i wnuczka poszły do kuchni.

– Czego się napijesz? - zapytała babcia.

– Może być herbata - odpowiedziała Lila.

– Kiedy wyjeżdżasz na studia? - zapytała babcia zaparzając herbatę.

– Za tydzień - odparła Lila - muszę wrócić w piątek do domu.

– Czyli przyjechałaś na trzy dni - stwierdziła babcia.

Te trzy dni minęły bardzo szybko. Wnuczka pomagała babci we wszystkim, w czym mogła. Wspominały dzieciństwo Lilli, dużo ze sobą rozmawiały. Nadszedł piątek, dziewczyna wzięła wszystkie rzeczy, które miała u babci, głównie były to ubrania. Sufler niechętnie wyszedł z domu i poszedł z Lillą w kierunku dworca. Pociąg przyjechał punktualnie i po kilku godzinach Lila i jej pies byli już w Warszawie.

– Liliano, w końcu wróciłaś - powiedziała dziwnym tonem mama, widząc swoją córkę.

– Wróciłam, żeby się spakować i wyjechać do Oksfordu na studia - rzekła Lila. - Was i tak nie obchodzi, co robię.

– Ależ obchodzi nas - odrzekł tata - i przepraszamy, że tak cię traktowaliśmy…

– Babcia do nas dziś zadzwoniła i powiedziała o tym, co czujesz i jak cię traktujemy, - przerwała tacie mama – nie wiedzieliśmy, że cię ranimy i potrzebujesz nas nadal tak bardzo jak kiedyś. Choć i tak nigdy nie okazywaliśmy ci wsparcia i miłości.

– Wybaczam wam, bo jesteście dla mnie bardzo ważni i chcę, aby moje ostatnie dni w Polsce były spędzone w miłej atmosferze i bez kłótni - Lila powiedziała to, mając łzy w oczach. Potem rodzice zabrali Lillę na obiad do restauracji i na małe zakupy w galerii handlowej, żeby kupiła sobie rzeczy potrzebne na wyjazd. Na koniec dnia cała rodzina próbowała spakować pokój Lili do dwóch wielkich walizek. Mama nawet pozwoliła Suflerowi chodzić po domu i zrobiła mu legowisko w sypialni.

Kiedy nadszedł dzień wylotu Lili, wszyscy razem pojechali na lotnisko. Dziewczyna czuła, że od teraz jej rodzice będą ją wspierać. I tak właśnie było. Rodzice w końcu zrozumieli, gdzie przez te wszystkie lata popełniali błąd.

– Kocham was i będę za wami tęsknić - powiedziała Lila przed wylotem.

– My też cię kochamy i będziemy tęsknić - powiedziała mama przytulając i całując Lillę.

Szkoła Podstawowa nr 10
im. Marii Konopnickiej

ul. Karpacka 3, 62-800 Kalisz
tel.: 62 501 17 27
fax: 62 501 17 61
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

GOOGLE MAP

b literackib literackib literackib literackib literackib literacki

pamietamy pr3zaufanie
grupa wsparcia razem
pogromcy konfliktowmodul prawy caritaspcknasz filmfestiwal film

 

informacje prezent podst

pytania do dzieci

pytania do dzieci

prawo jaszka

prawo szkola demo

prawo europa

filmy plastyka

prawo wzor rozwoj

samorzad-uczniowski-white

ok-white

AIESEC New Logo mm

poczytajmy mm

Uniwersytet Kaliski

czytam sobie log

uni ekon dzieciecy

maly mistrz m

lepsza szkola top

maly medyk top

kolorowy uniwersytet top

Akademia młodego ekonomisty

Początek strony

tlo new www 2015 j3